Ogłosiły komputery. Najpierw Peniston - ten zdrajca i buntownik wszetecznego zła - po prostu postanowił się nieco za bardzo rozgrzać. W związku z czym uruchomienie go jest teraz niemożliwe. Mam nadzieję, że nie obraził się śmiertelnie...
Buntem Penistona nie przejęłam się zbytnio, ponieważ zdarzały mu się już takie przebłyski samowoli, po których wracał skruszony. I jeszcze dlatego, że na stanie mam starowiutki, ale całkiem jeszcze jary laptop, zwany Seniorką. (Juniorka przebywa obecnie w pracy). Oczywiście i Seniorce zdarzają się chwile buntu i focha. Ale dziś to już się naprawdę chyba zmówili! Po piątej próbie uruchomienia, z nudów i z wkurwa zaczęłam czyścić klawiaturę. I stał się cud. No, może nie do końca, bo działać to i owszem, działa, ale można otwierać tylko jedną stronę netu na raz, poruszanie się między oknami jest niemożliwe i od czasu do czasu dostaje czkawki. No, ale klawiaturka błyszczy...
Podobny, kojący dotyk szmaty namoczonej w spirytusie jednakowoż nie zadziałał na Penistona:(
Kochajmy nasze komputery. Tak szybko... wylatują przez okno...
Buntem Penistona nie przejęłam się zbytnio, ponieważ zdarzały mu się już takie przebłyski samowoli, po których wracał skruszony. I jeszcze dlatego, że na stanie mam starowiutki, ale całkiem jeszcze jary laptop, zwany Seniorką. (Juniorka przebywa obecnie w pracy). Oczywiście i Seniorce zdarzają się chwile buntu i focha. Ale dziś to już się naprawdę chyba zmówili! Po piątej próbie uruchomienia, z nudów i z wkurwa zaczęłam czyścić klawiaturę. I stał się cud. No, może nie do końca, bo działać to i owszem, działa, ale można otwierać tylko jedną stronę netu na raz, poruszanie się między oknami jest niemożliwe i od czasu do czasu dostaje czkawki. No, ale klawiaturka błyszczy...
Podobny, kojący dotyk szmaty namoczonej w spirytusie jednakowoż nie zadziałał na Penistona:(
Kochajmy nasze komputery. Tak szybko... wylatują przez okno...
9 komentarzy:
Pierwszy komputer to rok 1989 - i tylko on dożył spokojnej starości na emeryturze u moich rodziców. Odkąd pamiętam zawsze umierają młodo w wyniku ciężkiego wypadku.
Ostatni został utopiony w kawie.
Poprzedni spłonął, kiedy dziecko przeprowadzało elektroniczny eksperyment - mózg mu się po prostu ugotował. Jeszcze wcześniejszy wypadł mi z ręki na schodach i doznał poważnego urazu czaszki. Niestety nie odzyskał przytomności.
Jak się zamachniesz, to i mnie się dostanie. Wylecimy przez okno (windowsowskie) z hukiem i szybkością światła... No, może nie wszyscy ;).
Ja mój nowiuteńki laptopik potraktowałam w pierwszym dniu pitnym jogurtem kawowym.
Podziałało pobudzająco.
Służy mi do tej pory. :-)
dziwny ten Peniston,że on tak taki nieczuły na spirytus...normalnie wstyd!!!
Bo spirytus jednych pobudza, a innych usypia. Może należało użyć redbula :)
Biedne sprzęciory, czasem za nami nie nadążają. Dlatego jestem spokojna. Nie wypchną nas jakieś robociki, nie ma drugiej maszyny jak my w naszym świecie.
W innych... nie mówię ;)
Zamiast spirytusu trza mu było powietrza dostarczyć , najlepiej sprężonego :):):)Na twoim miejscu spróbowałabym wyczyść ostrożnie kartę graficzną i wiatrak na płycie głównej , bo objawy wskazują na silne zabrudzenie :):):)
Mój laptop też często strajkuje. I jeszcze wstyd przynosi. Raz jak się znowu zawiesił, to go spakowałam i do serwisu zaniosłam a on albo się wystraszył albo chciała mi na złość bo się odwiesił i do dziś pan z serwisu myśli że ja dobie wymówki znajduję żeby do niego zaglądać... Wstręciuch... :))))
Mój komputerek jak Policja i Wojsko-nie ma prawa strajkowac:):):)Wie że zamiast ogrzewanego pokoju będzie go czekał zimny śmietnik:):)
Prześlij komentarz