17 maja 2010

Cold and Ugly

Zaczynam wariować od deszczu. I nawet nie już od samego deszczu, ale od tego wilgotnego zimna, z powodu którego wszystko wydaje mi się mokre, nawet kiedy mokre nie jest. A teraz słyszę w radio, że popada sobie do piątku. No i że zaczyna podtapiać i zalewać. Szlag!

Ostatni tydzień upłynął nam bardzo twórczo kabaretowo oraz towarzysko, a mi osobiście jeszcze na zajęciach z asertywności i komunikacji, podczas których dowiedziałam się na przykład jakim typem osobowości jestem. W łikend miałam okazję zastosować całą tę wiedzę w praktyce i jestem z siebie bardzo dumna, chociaż wiem, że jeszcze nie do końca zachowywałam się tak, jak naprawdę chcę. Na szczęście nie skręcam już ani za bardzo w stronę uległości, ani w agresję. Więc dużo, dużo pracy nad sobą, która przynosi efekty. Hura!! :)

A teraz, przy okazji kawy, poodwiedzam Was i odrobię zaległości. Więc do zobaczenia:)


7 komentarzy:

Unknown pisze...

Jest jeden plus dodatni tego padania. Nigdzie się człowiek nie szwęda, tylko po bożemu bloguje :)

Anonimowy pisze...

Lubię czasami pracować nad sobą , bo mi wytykają bardzo brzydkie cechy ;))))) Co z tego ...jednej się pozbywam zaraz dostaję nowych schizów ;))))))

Beatta pisze...

Zajęcia z asertywności mam za sobą. Praktyka wciąż nie może dosięgnąć teorii. Asertywną być to moje marzenie:)

Nivejka pisze...

Babcia takiego jednego, twierdziła, że złościć się na deszcz, że pada to szczyt głupoty. Widocznie wtedy opady nie były stanem permanentnym...
:)))

Ewa P. pisze...

No pada, fakt :D Ale leżeć przez to w chałupie ani myślę!
I do głowy by mi nie przyszło, że możesz chcieć (potrzebować) uczestniczyć w zajęciach z asertywności!! albo komunikacji!!! Jestem zadziwiona :) ale wszystko fajne, co robi dobrze ;)

Gosia pisze...

i mnie by się przydały! a co, nigdy dość, żeby się naprawić! :)
a na deszcz to trzeba wyjść, zacząć biegać, zlapać stopa, zjeść po dparasolem hamburgera i koniecznie już blisko domu wskoczyć do największej kałuży i skakać skakać skakać, aż całe majtki też nam zamokną!
tak ja czerpię radość z deszczu :)

Anonimowy pisze...

ja od tego kap kap kap zieeeeeewam - mój organizm juz dawno nie przyjmował tlenu w takich ilościach ;)