Mundek zamknął lodówkę, odwrócił się i stanął oko w oko z kosmatym, wyszczerzającym zęby wilkołakiem. Kiełbasy, szynki i serki homogenizowane wypadły mu z rąk.
- Co ty tu robisz? – wydukał z siebie, gapiąc się na ogromne, posiniałe zęby potwora. Pod oknem, koło zlewu rozbłysł ognik papierosa.
- Zbieraj się, Mundek. – oświadczył beztrosko schrypnięty głos – Ktoś dał mi na ciebie kontrakt.
- Ale… - jąkał się grubas – Ale, to jest, kurwa, niemożliwe! Kto?! – ryknął wściekle, obryzgując wilkołaka kropelkami śliny. Zwierz najeżył sierść, widocznie niezadowolony.
- Ktoś nowy. – odparł Cień – Ktoś… o wiele ciekawszy od ciebie. Widzisz, teraz z nim wszedłem w spółkę.
- Nie możesz! – darł się Mundek – Mamy umowę!
- Jasne, że mogę. – odpowiedział papierosowy ognik – W końcu nazywają mnie Najwyższym. – zaśmiał się ochryple.
Wilkołak otworzył paszczę i skoczył prosto na Mundka, który zdążył tylko słabo pisnąć.
5 komentarzy:
Chyba pochowałaś różne smaczne kąski postanawiając nie pokazywać jednak całości :) Chciałabym przeczytać całego Cienia :)
nie, to całość, jednak taka, od której może się coś jeszcze zacząć.polubiłam pisanie takich krótkich "bzdurek" ;)
hmm... a czego brakuje?
Ja bym nie nazwała abolutnie tego bzdurką :):):):) Najwyższy , ale TEN najwyższy ??? To chyba tylko pozostaje w cieniu Cienia :):):):)
czy te sine zęby to od fajek :)
Anaste: bzdurek, w sensie, że krótkie, szybko się pisze i cała historia się sama układa:)odpowiedź na pytanie, który najwyższy pozostaje w kwestii czytelnika. powiem szczerze, że sama nie wiem;))
Riverman: nie tylko papierosy, ale i pewnie litry kawy wpłynęły na siność zębów wilkołaka. no i kto widziałby bestyję krwiożerczą myjącą ząbki? :)
Prześlij komentarz