23 czerwca 2010

Anegdota

Czytam sobie różne rzeczy, włażę tu i tam, głównie w poszukiwaniu felietonów i recenzji. Wiele z nich jest pełnych oburzenia pod adresem współczesnej kultury. I słusznie - uważam - oburzać się głośno należy, kiedy coś nam nie pasuje.

A tak przy okazji lektury jednego całkiem przyzwoitego felietonu przypomniała mi się taka historia, której byłam naocznym świadkiem. Rzecz cała działa się w telewizji, w jednym z tych radosnych programów, w których zakręceni artystycznie geje remontują i dekorują mieszkanie jakiegoś "Szarego Człowieka". W tym miejscu pragnę zdementować mylne wrażenie, jakie mogło powstać na temat mojej osoby pod wpływem powyższego zdania. Nie mam nic przeciwko gejom, tym bardziej dekoratorom wnętrz.


Wracając do anegdoty: ci współcześni artyści-geniusze urządzili dom "Szarego Człowieka" bosssko i słitaśnie, po drodze udzielając na prawo i lewo rad, dotyczących dobrego smaku. Jedna z tych rad szczególnie utkwiła mi w pamięci, dotyczyła bowiem książek. Ja już wiem, moi drodzy, już jestem świadoma, że żeby mieć w domu pięknie i bosssko, należy kupować książki wyłącznie w takich samych okładkach i tej samej wielkości. Bo nie liczy się treść, autor, czy podobne bzdury, ale wygląd na półce i komponowanie się z resztą wystroju.


Ja natomiast korzystam z e-booków. Ładnie mi się komponują z tapetą na monitorze. Czego i Wam życzę, ciao.

10 komentarzy:

Ewa P. pisze...

Kiedyś bardzo chciałam, żeby może i u mnie tak ładnie zrobili, zwłaszcza, że za friko, ale raz mi się trafiło, że zostałam zaproszona do domu takiego małżeństwa dekoratorów. Zaprosił mnie znajomy, któremu mieli oni dekorować dom za ciężką kasę i chciał, żeby ktoś jeszcze poza nim zobaczył, jak wygląda profesjonalne wnętrze. Poza sypialniami rodziców i dzieci - IKEA - wszystko było niestrawne, a najgorsza kuchnia w stali i czarnym marmurze. Ja bym nie chciała kroić mięsa na katafalku, brr

nieznajoma pisze...

Chętnie oglądam ten program z dekorowaniem wnętrz przez gejów! Co nie znaczy, że ich projekty wszystkie w całości są życiowe.
Projektanci mają wizję i nie zawsze ta wizja współgra z normalnym życiem.
A już kupowanie książek w odpowiednich rozmiarach to totalna bzdura! :))
Magenta - ja też nie znoszę takich zimnych kuchni, kojarzących się z katafalkiem tudzież salą operacyjną! Brrrr

Mała Mi pisze...

Hahahaha :) może oni żartowali? :) wiesz... taki artystyczny żart ;D

Beatta pisze...

Chyba wolę brzydko...mam mnóstwo różnych książek. Zgroza ;)

Anonimowy pisze...

Nie oglądałam , ale pewnie bym powaliła śmiechem każdego takiego dekoratora . Sama sobie jestem stylistą i preferuję styl - bo lubię ;)))))

lelevina odpowiada i pisze...

Magenta: nie no, krojenie mięsa na katafalku to jest całkiem niezły, powieściowy myk, hahaha! Ogólnie takie programy mi się podobają, bo w sumie ci dekoratorzy robią rewelacyjne rzeczy, ale z tymi książkami mnie po prostu zabiło!

Nieznajoma: Nie zawsze ich wizja współgra z gustem mieszkańców, którzy się potem muszą męczyć w takim wnętrzu...

Mała Mi: no niestety nie żartowali i to jest w tym najgorsze, czy też najśmieszniejsze. Bezcenna była mina właścicielki mieszkania, w oczach której pojawił się taki pewien rodzaj niedowierzania :D

Beatta: nie zawsze pięknie znaczy pięknie, a brzydko znaczy brzydko;)

Duszko: toż i ja tak samo, dlatego moje mieszkanie przyprawia o palpitację serca moją biedną siostrę, która jest niewolnicą "dobrego smaku" :)

Anonimowy pisze...

Cenię sobie styl wolny i kocham ,, artstyczny nieład " :):) Tam kolorek , tu kolorek , tu książka ,tam gazetka , a na środku rzucona bluzka :):):):)I najlepiej się czuję w mieszkaniach , gdzie nic nie wygląda na dopracowany i wypieszczony styl :):):)

Czarny(w)Pieprz pisze...

Ja mieszkam z artystą i mój dom jest nieco dziwny i jego wystrój zalezy od humoru artysty. Ostatnio miał dobry nastrój i wszystko jest w jasnych kolorach - oby jak najdłużej!
A książki to mogę sobie mieć jakie chce we własnym pokoju, w salonie są tylko takie na jakie artysta pozwala:)))))))))Artysta - terrorysta ale dobrze gotuje:)

iw pisze...

W tych programach bardzo mi się podoba wystrój, ale zauważyłam, że oni zupełnie nie biorą poprawki na praktyczną stronę życia, np. biała kanapa/dywan przy małym dziecku albo psie, to element, który zachowa nieskazitelne piękno tylko przez najbliższą godzinę, potem będzie już tylko gorzej!

Magda pisze...

...spojrzałam wzwyz i stwierdziłam: "kicha" U mnie na półce ramki, sramki, ksiazki i jakis upadły al-bum! Wielka kupa wszystkiego i pewnie gdyby mnie odwiedzili jacykolwiek stylisci wnetrz chwyciliby sie za głowy i juz nie puscili.