18 lutego 2010

Opowieści Przedpopołudniowe

Zauroczenia santrakami ciąg dalszy. Muszę jednak stwierdzić, że nikt nie robi takiej muzyki jak Jeff Beal. Po prostu zwyczajnie sobie odpływam na ten stepowiejący Teksas, albo pustynię Kolorado. I nie żebym jakoś szczególnie lubiła tamte rejony. No właśnie wręcz przeciwnie. Nie cierpię węży.
Znajomi znajomych wybrali się w podróż poślubną do Ameryki. Było zwiedzanie, mnóstwo fanu i takie tam. Po czym wjechali we Wielki Kanion i postanowili, że sobie pospacerują. Górale z nich prawdziwi, po górach się szwendają, to czemu nie mieliby po płaskim kilku kilometrów zrobić. A widoki takie piękne! Kierowca popatrzył na nich trochę dziwnie, ale skoro się uparli, to wcisnął gaz do dechy i odjechał w stronę zachodu słońca. A znajomi znajomych radośnie ruszyli przed siebie. Ale gdy tylko ucichł warkot samochodu, a w uszy wcisnął im się głos PRAWDZIWEJ przyrody... Chyba najpierw nie skumali co to za wszechobecny dźwięk. Taki jakby w suchej trawie i za kamieniami poukrywały się niemowlaki naparzające z całych sił na grzechotkach. No i jak skumali co to za grzechotki tak sobie grzechocą do taktu ich kroków, to się im zimno zrobiło, chociaż podobno było gorąco jak w piekle. Zwłaszcza przez Fahrenheita. W końcu grzechotnik to nie żmija zygzakowata pospolita, zwłaszcza na kompletnym odludziu. Podobno się trzymali jakiejś tam ścieżynki, jak tonący brzytwy, żeby tylko nie nadepnąć chociaż skrawka trawy. Podobno to był najgorszy spacer w ich życiu. Podobno, jak dotarli do cywilizacji, to wyglądem przypominali zombi, że aż któryś z lżej kumających tubylców sięgnął po swojego colta. Podobno nie powtórzyliby tej wędrówki za żadne skarby świata.

Fajnie jest mieć takie wspomnienia:)
zdjęcie znalazłam na:
mojmarket.co.cc/Galerija9.php

9 komentarzy:

Ewa P. pisze...

O, a ja kompletnie nieświadoma marzę właśnie o tym, żeby tam połazić :D Uwielbiam przestrzenie. Ale o wężach nikt nie wspomina w przewodnikach. Ciekawe dlaczego?
Muzyka świetna :)

lelevina odpowiada i pisze...

no, też mnie to zaskoczyło, ale podobno prawda. może zresztą ci znajomi znajomych trafili na jakiś rezerwat grzechotników, czy co? ;)
a od tych skrzypiec mam ciarki za uszami...

riverman1971 pisze...

czasem są takie santraki :)też mam kilka ulubionych...a mnie się tak preria marzy...

Unknown pisze...

Hm.
Droga przez węże. W sumie... może trochę alegoria małżeństwa?
Nie wiem, jakoś do tej pory udaje mi się unikać. I węży i małżeństw. Szczęśliwie ;)

Czarny(w)Pieprz pisze...

Wężowisko? Ciekawe miejsce musi być, szczególnie po zmroku...

tamirian pisze...

ehhhhh nio właśnie...Znaleźć się dokładnie w takim miejscu, dzikim,dzikim,dzikim i jeszcze raz dzikim...No i ciepłym...Obie Ameryki mnie fascynują..Szkoda że nie są za miedzą...

Ewa P. pisze...

Włączyłam sobie te kawałki :) Bardzo fajna muzyczka, a u mnie dziś mgły upiorne. Ed Harris rozgrzewa :)
http://www.youtube.com/watch?v=2C-0X0eBV7o&NR=1

Anonimowy pisze...

Ja mam za sobą takie spacery , ale jako wielbicielka adrenaliny mogę to powtarzać codziennie aż do znudzenia ;))) Nam to powiedzieli , że jad to nie problem , bo jest surowica , ale mamy uważać , żeby nam się w mięśnie za głeboko nie wbiły , bo wtedy może nawet i sto ampułek nie pomóc ;)))))

Anonimowy pisze...

Hahahahaha biedaki :):):):) Współczuję im , bo sama paskudnie się boje węzy :):):) Teraz rozumiem zachwyt Ewy , sama jestem zachwycona :):):)